Ponad 300 kilometrów wspólnej podróży na dwóch kółkach pośród cudownej przyrody, w deszczu i w słońcu, ale zawsze zhumorem i pozytywnym nastawieniem. To w sumie łatwa i prosta trasa, tak naprawdę dla każdego. Poza jednym dłuuuugim podjazdem właściwie było cały czas z górki i chyba cały czas z wiatrem w plecy. Rozpoczęliśmy pod skocznią narciarską Malinka w Wiśle, by wąskimi uliczkami wspiąć się do miejsca, w którym Wisła ma swój początek i mimo dość intensywnych opadów deszczu cierpliwie i powoli pokonywaliśmy każdy kilometr. Taki symboliczny początek był na tamie na Jeziorze Czerniańskim gdzie Wisła bierze swój początek, gdyż symboliczny koniec całej wyprawy będzie kiedyś tam, gdzie Wisła wpada do morza. Z tamy zjechaliśmy do Wisły, później Skoczów, Strumień i Hotel Pustelnik w miejscowości Wisła Mała nad Zbiornikiem Goczałkowickim. Kolejnego dnia tama na Zbiorniku Goczałkowickim , Czechowice – Dziedzice, przejechanie obok obozu Auschwitz II, Zamek i Rynek w Oświęcimiu i nocleg w Hotelu Galicja. Trzeci dzień to już Ujście Soły do Wisły, zwiedzanie Muzeum Małopolski Zachodniej w Wygiełzowie i wspinaczka na górę zamkową w Babicach. Następnie Opactwo Benedyktynów w Tyńcu oraz Krakowski Klub Kajakowy by na finisz dotrzeć do Hotelu Vistula w Krakowie. Ostatni dzień to oczywiście Kraków, Rynek i to co można na szybko w nim zobaczyć, aby na koniec naszej wędrówki wylądować w Niepołomicach – uroczym miasteczku z Zamkiem Królewskim. Meta w Nowym Brzesku i po czterech dniach powrót do domu – to taki najszybszy skrót z naszej wyprawy, bo i tak nie da się tu wszystkiego opowiedzieć.

Na wyjeździe złapaliśmy chyba 4 kapcie i mieliśmy małą drobną awarię roweru. Nie obyło się też bez kraksy, ale szczęście dopisuje i większych strat nie było, więc rany się wyliżą i dalej na podbój świata można ruszać.

Generalnie super ekipa, super pogoda, super trasa i właściwie chyba nie mogliśmy sobie wymarzyć fajniejszej wyprawy z biegiem naszej najdłuższej rzeki – Wisły.

Etap drugi już za rok z Nowego Brzeska do ……..