Grójec – Paryż 2023
24 maja, 2023
Dzień 13: kierunek Paryż – META
Myśleliśmy, że skoro to ostatni dzień na śniadaniu wszyscy pojawią się w euforii i ekscytacji, a tu cicho i z dystansem do dzisiejszego dnia. Jaka będzie pogoda, to było dla wszystkich najważniejsze ,bo po dziurki w nosie już mieliśmy butów pełnych wody. Każdy wypił po dwie kawy, zjadł croissanta i zaczęliśmy pakowanie rzeczy na rowery. Jednak szybko doszliśmy do wniosku, że na tak brudnych dwukołowcach dojechać się nie da do stolicy Francji, a że mieszkaliśmy prawie przy samej myjni, więc po zapakowaniu rowerów obraliśmy azymut na myjnie. No i teraz , myk takimi czyściuszkami w trasę, aż miło. Pogoda fajna, słoneczna, może trochę zimnawo, ale to nic. Nie wiedzieliśmy tylko, że trasa od 3 do 7 kilometra wiodła polnymi drogami, a po wczorajszych ulewach właściwie nie przejezdnymi. To dopiero było zabawa, no a rowery były tak ubłocone , że nie dało się jechać a tym bardziej wpiąć buty w pedały. Trochę nerwów i śmiechu i jedziemy dalej, tzn tak myśleliśmy ,niestety Rafał złapał „gumę” i coś tam jeszcze i połowa stanu utkwiła na godzinę w polu przy naprawie. A z tyłu wiedzieliśmy , że na 20-stą mamy być w Paryżu. W każdym razie jakoś poszło i kręcimy dalej, szybki francuski obiad po drodze , bo czasu mało i dalej co sił. Hm…. Darek P. na swoim klekocie – bo to chyba tylko tak można było nazwać, modlił się aby do końca wszystko w napędzie wytrzymało a nie wróżyło to dobrze; cóż sprzęt nie wytrzymał trudu podróży. Później zderzenie z ziemią Rafała – ewidentnie chciał być dziś bohaterem postu. Na szczęście nic się nie stało chociaż upadek na błocie wyglądał dość niepokojąco. A dalej? Hm…. 30 km przed Wieżą Eiffla , Paweł złapał „gumę”. Ostatni dzień i tak średnio nam to szło mimo, że czas był ok. Wiecie, chłopaki dętki w rowerach wymieniają jak w F1, koła w bolidach i to z zamkniętymi oczami. I teraz to już najlepsze/najgorsze. Paryż. Jednak zanim zrobimy sobie tych kilka upragnionych fotek to musimy się tam dostać. Każde duże miasto wprowadza nas w zakłopotanie, ale Paryż przebił wszystkie. To chyba dla każdego z nas był horror, wszyscy na coś/kogoś trąbili, okazało się , że tam rowerzyści jeżdżą dwa razy szybciej niż my, jeżdżą na czerwonych światłach, są kolizje, tworzą się korki rowerowe, ale Darek T i Rafał dzielnie prowadzili nas do celu przez to „miasto miłości”. Rafał ewidentnie chciał być samotnym liderem postu bo ponownie, tym razem w Paryżu zaliczył glebę, aż po wielu dziwnych manewrach, w nerwach dotarliśmy na Plac de la Concorde, gdzie musieliśmy trochę złapać powietrza i się uspokoić. No a stąd to już Avenue des Champs-Élysées pod Łuk Triumfalny, fotki i dalej już na Plac Trocadéro, skąd rozpościera się najpiękniejszy widok na Wieżę Eiffala. To tu czekał na nas komitet powitalny z Konsulem RP Panem Andrzejem Szydło na czele. Oczywiście dziękujemy także Kasi, która to powitanie nam zgotowała i była z nami w stałym kontakcie prawie od samego początku naszej wyprawy. Stamtąd już tylko pozostało nam 10 km do hotelu i wreszcie zasłużony odpoczynek, tylko czy tych dziewięciu wariatów nie ruszy jutro rowerów? Ale nie dlatego, że nie będą chcieli, tylko niektórych rowery już prawie nie jeżdżą a poza tym zostaliśmy zaproszenie w jedno fajne miejsce i na rowerach tam nie wjedziemy. Gdzie? A to o tym może już jutro. I na koniec udało się !!! trasa Grójec – Paryż pokonana!!! To 13 dni podróży, 114 godzin na siodełku i przejechanych 2014 kilometrów przez prawie każdego uczestnika.